Melange 2002

¡¡ ¡¡

Kolej Rzeczy?

Przeciwko bratu staje brat , przeciwko Tobie - ja
Zaciera sie granica gdzie pieklo? A gdzie raj?
W przepowiedni kregu przyszlosc schowana
Gapi nam sie prosto w twarz

Zbyt wiele chwil przecieka przez palce i ginie
Zbyt wiele szans traconych bezpowrotnie
Zdlawiony krzyk zastyga od srodka
I mocniej zn§åw pietno pamieci odciska slad

Radosci smak niknie, zycie smiercia karmi sie
M§åwisz mi taka kolej rzeczy - ja to wiem!
Coraz mniej wyrazny rzeczywistosci obraz
W glowie maci mysli i ubiera w slowa

Zbyt wiele chwil przecieka przez palce i ginie
Zbyt wiele szans traconych bezpowrotnie
Zdlawiony krzyk zastyga od srodka
I mocniej zn§åw pietno pamieci odciska slad

Bez Zludzen

Nie odpowie mi zaden dzien i zadna noc
Nowe troski a kazda z nich
Oddzielna ma historie
Wok§ål mnie peklo cos, co wabi smutne chwile
Nie mam zludzen
Zamieniam sie w mgle
Opadam w d§ål

Wzleciec ponad sny i tam sie odnalezc
Chlodny deszcz miesza lzy
Ze swoich kropli tchnieniem
Wok§ål mnie peklo cos co wabi smutne chwile
Nie mam juz zludzen
Zamieniam sie w mgle
Opadam w d§ål

Malo Sl§åw

Znajomy cien zbladzil w glowie
Zatrul krew, czujesz go mocniej i mocniej
Kamienny sen zdusil wole
Walki o lepszy kolejny dzien

Ulotna mysl
Krazy w glowie
Czy to tak mialo byc? Sama nie wiesz
Nie m§åwisz nic
Malo sl§åw na to, co chcialabys powiedziec

Zatrul krew, czujesz go, zdusil wole
Malo sl§åw, ulotna mysl krazy w glowie

Codziennosc

Niemocy ton coraz glosniej krzyczy w tobie
Kazdy tw§åj krok przybliza koniec
Gorace usta a w oczach ogien
Od marzen odchodzisz i zn§åw to samo
W codziennosci mdlej koszmarze
Zanurzasz twarz zmeczona i blada

Wschodzacy dzien nie cieszy cie wiec czekasz nocy
Mozolny trud zn§åw spelzl na niczym ostudzil dotyk
Gasi usmiech sen o latach
W iluzorycznym szczescia uscisku
Zakreslasz dni na kalendarzu
Glosno krzyczac ze zmienisz wszystko

Gdzies Pomiedzy

Oniryczny dzwiek delikatnie kolysze cialo
Miedzy jawa a snem pr§åbuje odnalezc spok§åj
Sila i ukojenie tak potrzebne w walce z lekiem,
Poja usta spragnione wielkich nadziei i sl§åw

Kaza bic sie w piersi i zalowac
Jednak to tylko pusty gest
Wielkie tresci wielkie slowa
Pogrzebane juz dawno, zagubione gdzies
Kaza bic sie w piersi , czekac cudu
Jednak to ciagle pusty gest
Przebudzenie zr§ådlem b§ålu
Chce wciaz trwac miedzy jawa a snem

Twoja Otchlan

Skamieniale slowa
Wciaz powtarzasz myslac o niej
Dookola cisza
Nie pomaga ci zapomniec

Slepy los rzuca w milosci otchlan to co masz
Tracisz sens, bo wiesz , ze to ona z toba gra

Nowa mysl rozpala plomien
Niewolnikiem chcesz pozostac
Pustke nosisz w sobie
Beznadziejna chec by sprostac

Slepy los rzuca w milosci otchlan to co masz
Tracisz sens, bo wiesz , ze to ona z toba gra

Wiem

Prosta droga latwiej isc
Moja zn§åw zakreca
Spowolnionym krokiem mijam sny
Dziki gwar, muzyka, dzwieki bez znaczenia
Oblepiaja usta, obdzieraja z sil

Spelnia sie wroga przepowiednie
Sprawia ze swiatlo myle z cieniem
W g§årze tam olowiane niebo
Placze jednoczac sie z pieklem

Odebrana slodycz w gniewu falach tonie
Bieli trop stracony, zagubiony cel
Spopielony usmiech z lustra tafli straszy
Nie odczuwam nic
Juz dosyc wiem

Spelnione Dni

Zostac chce , gdzie losu smak
Bardziej slodki niz mi§åd
Jednym ruchem stracam w d§ål
Wszystkie spelnione dni
Dzielone z toba

¡¡
¡¡ ¡¡ ¡¡
¡¡ ¡¡ ¡¡